©inTRAlinea & Piotr Czajka (2014).
"Antyesencjalizm Stanleya Fisha, jako podstawa dydaktyki przekładu"
inTRAlinea Special Issue: Challenges in Translation Pedagogy

inTRAlinea [ISSN 1827-000X] is the online translation journal of the Department of Interpreting and Translation (DIT) of the University of Bologna, Italy. This printout was generated directly from the online version of this article and can be freely distributed under Creative Commons License CC BY-NC-ND 4.0.

Stable URL: https://www.intralinea.org/specials/article/2106

Antyesencjalizm Stanleya Fisha, jako podstawa dydaktyki przekładu

By Piotr Czajka (University of Wrocław, Poland)

Abstract & Keywords

English:

Stanley Fish’s anti-essentialist reader-response theory, which relies on social constructivism and American neo-pragmatism, is usually seen as a theory of the reception of literary texts. However, as demonstrated by Fish himself, the concepts of interpretive communities and strategies, which are fundamental to this theory, may be used to explain how any object acquires meaning in the eyes of individuals. Therefore, one could ask a question of how to view the process of translation from the perspective of Fish’s theory. This paper presents an answer to this question; it also shows that Fish’s theoretical observations may constitute a consistent philosophical framework for teaching translation in the way that develops in students the ability to produce creative but conscientious translations as well as the responsibility for the effects of their own work.

Polish:

Antyesencjalistyczna i przejmująca niektóre postulaty konstruktywizmu społecznego oraz amerykańskiego neopragmatyzmu koncepcja rezonansu czytelniczego (reader-response theory) autorstwa Stanleya Fisha bywa najczęściej postrzegana jako należąca do obszaru teoretycznych rozważań nad funkcjonowaniem dzieła literackiego, choć składające się na nią pojęcia schematów i wspólnot interpretacyjnych znajdują także zastosowanie – jak dowodzi tego sam Fish – w analizie procesu nadawania znaczeń wszystkim obiektom i zdarzeniom w świecie człowieka. Można by wobec tego zadać sobie pytanie o to, jakie światło teoria Fisha rzuca na zjawisko przekładu. Niniejszy referat będzie stanowił próbę udzielenia odpowiedzi na powyższe pytanie, ale nie tylko: odpowiedź ta będzie tłem dla rozważenia kwestii, w jakim stopniu i z jakim skutkiem tezy postawione przez Fisha mogą stanowić filozoficzne podstawy organizujące dydaktykę przekładu. Pokazane zostanie, że w oparciu o pojęcia wspólnoty interpretacyjnej i schematu interpretacyjnego można zaproponować zainteresowanym tłumaczeniem konkretną charakterystykę procesu przekładu (jego celu i poszczególnych jego składników), a także roli, jaką w procesie przekładu odgrywają źródła o charakterze metajęzykowym (słowniki, leksykony, gramatyki, itp.) oraz praca własna tłumacza w zakresie poznawania i przewidywania sposobów funkcjonowania tekstów w otaczającej je rzeczywistości komunikacyjnej. W charakterystyce tej tłumacz będzie jawił się jako kompetentny, choć nie zawsze nieomylny, mediator pomiędzy wydarzeniami komunikacyjnymi zachodzącymi w różnorodnych wspólnotach interpretacyjnych formujących się w ramach odrębnych języków i kultur, a sama ta charakterystyka uznana zostanie za możliwą podstawę konstruowania efektywnego procesu nauczania sztuki przekładu, który z jednej strony charakteryzuje się wewnętrzną intelektualną spójnością, a z drugiej zaś – rozwija w uczących się indywidualną kreatywność opartą na rzetelnym poznaniu rzeczywistych praktyk komunikacyjnych oraz odpowiedzialność za efekty ich własnej pracy tłumaczeniowej.

Keywords: Antyesencjalizm, Stanley Fish, interpretacja, dydaktyka przekładu, anti-essentialism, interpretation, translator training

„Lubię czytać Stanleya Fisha. W jego tekstach inteligencja idzie w parze z ironią, umiejętność przeprowadzenia ścisłych rozumowań filozoficznych z literackim talentem opowiadania. Nawet jeśli ich główne idee wydają się dziś czasem oczywiste, to sposób ich przedstawiania wciąż pozostaje olśniewający”– tak pisze Andrzej Szahaj (2007: 13), filozof. A czy Stanleya Fisha polubić mógłby ktoś, kto zajmuje się dydaktyką przekładu? Odpowiedź na to odrobinę żartobliwie sformułowane pytanie wymagać będzie już całkiem poważnego zastanowienia się nad tym, jak w proponowanym przez Fisha języku teoretycznym zbudować opis procesu tłumaczenia oraz w jaki sposób opis ten mógłby być wykorzystany, jako punkt odniesienia w praktycznym nauczaniu przekładu.

Wydaje się zatem, że należałoby zacząć od krótkiego i pobieżnego z konieczności przedstawienia kilku kluczowych założeń antyesencjalizmu Fisha[1]. Niewątpliwie w centrum jego rozważań znajduje się pojęcie interpretacji, rozumianej jako nadawanie przez jednostkę sensu tekstom, z którymi się styka (Fish 2007: 91). Fishowska interpretacja nie jest jednak „sztuką objaśniania”, niejako dodatkowego objaśniania znaczeń, które w tekście zawarte są obiektywnie; interpretacja jest konstruowaniem, czyli całkowitym tworzeniem postrzeganego tekstu (Fish 2007: 86). Wydawać by się mogło, że jest to prosta droga do skrajnego subiektywizmu, lecz przed subiektywizmem właśnie Fish (2007: 91) broni się dowodząc, że środki do tworzenia interpretacji, czyli strategie interpretacyjne „mają charakter skonwencjonalizowany i społeczny”. A więc „owo ‘ja’ wykonujące wysiłek interpretacyjny […] jest pewnym ‘ja’ społecznym, a nie izolowaną jednostką” (Fish 2007: 91). Takie postawienie sprawy – pisze dalej Fish (2007: 92) – równa się uświadomieniu sobie fałszu opozycji obiektywności i subiektywności, ponieważ żadna z nich nie istnieje w stanie czystym”. W sferze znaczeń tekstów opozycji tej także należałoby się pozbyć: znaczenia te „nie będą […] obiektywne, ponieważ zawsze pozostaną raczej produktem pewnego punktu widzenia niż prostym ‘odczytywaniem’; nie będą również subiektywne, ponieważ punkt widzenia zawsze będzie społeczny czy też instytucjonalny” (Fish 2007: 96). Jeśli zatem jednostkami interpretującymi tekst kierują „te same zasady interpretacyjne, to wtedy zgoda pomiędzy nimi będzie zapewniona”, jednakże źródłem tej zgody „nie będzie jakiś tekst wymuszający pewien sposób odczytania, ale pewien sposób postrzegania, w wyniku którego dla tych, którzy podzielają go, wyłania się ten sam tekst” (Fish 2007: 97–8).

Jakie byłyby więc skutki przeniesienia myśli Fisha na grunt refleksji o tłumaczeniu? W kontekście wspomnianych powyżej koncepcji tłumacz jawiłby się, jako osoba zorientowana w strategiach interpretacyjnych w różnych językach; osoba świadoma tego, w jaki sposób konkretne środki językowe, a co za tym idzie także i teksty, mogą być „czytane” w odmiennych, choć często współistniejących, grupach odbiorców kierujących się danymi zbitkami strategii interpretacyjnych; osoba potrafiąca konstruować paralelizmy pomiędzy sytuacją komunikacyjną, w której funkcjonuje tekst oryginału, a sytuacją komunikacyjną wywołaną pojawieniem się tekstu przekładu.

Konsekwencją takiego ujęcia tłumaczenia byłoby odrzucenie tych teorii przekładu, które opierają się na założeniu o możliwości odkrycia jakiejś istoty tekstu, czegoś, co świadczyłoby o niezmiennej tożsamości tekstu, jego stabilności. Jak bowiem powiedziano, według Fisha taka istota po prostu nie istnieje. Jej złudzeniem może być funkcjonowanie niepodważanych, ale nie niepodważalnych, interpretacji i odczytań, a niepodważanie to jest wynikiem szeroko rozumianych zachowań o charakterze politycznym, albo może wynikać po prostu z tego, że w danej chwili nikt nie ma innego pomysłu na odczytanie danego tekstu lub nie jest w stanie go przeforsować i uzyskać dla niego jakiejkolwiek akceptacji (por. Fish 2007a). Nie znaczy to jednak, że innych, nowych i uznanych odczytań nie będzie. Z tego punktu widzenia wszelkie koncepcje obiecujące dotarcie do jakiejś obiektywnej, niezmiennej, trzonowej „prawdy” o tekście, którą należy przełożyć, a interpretacje pozostawić odbiorcom, nie bronią się[2]. Wynikałoby z tego, że takie koncepcje, jak na przykład dominanta semantyczna (Barańczak 1992), czy baza kognitywna (Hejwowski 2004) okazują się także tylko czytaniami, interpretacjami ubranymi w retorykę obiektywizmu. Jeśli spojrzy się na wywody teoretyków przekładu, którzy bronią jakiejkolwiek teorii istnienia czegoś obiektywnego w tekście (np. Barańczak 1992), to w zasadzie ich argumenty można sprowadzić do wykazywania paralelizmów w recepcji oryginału i przekładu popartych erudycją i …właśnie znajomością strategii interpretacyjnych. Myśląc w kategoriach antyesencjalizmu Fisha, tłumacz powinien więc porzucić nadzieję na to, że kiedykolwiek, tak raz a dobrze i na zawsze, zdoła ustalić znaczenie oryginału. Zawsze będzie to znaczenie przygodne (lub wiele takich znaczeń) wyczytane przez strategie interpretacyjne i nie ma od tego ucieczki, czyli – jak powiedziałby Fish (2007a: 119) – „interpretation is the only game in town”. Konsekwentnie należałoby zatem stwierdzić, że tłumacz nie będzie także w stanie przygotować tekstu tłumaczenia, który miałby ustalone znaczenie. Tekst tłumaczenia, jak każdy inny tekst, podlegać będzie różnym, czasem wykluczającym się wzajemnie czytaniom przez odbiorców uwikłanych w ich własne strategie interpretacyjne.

Czy takie ujęcie przekładu byłoby jedynie rozwinięciem, uzupełnieniem, a może nawet tylko parafrazą innych znanych koncepcji tłumaczenia: skoposu (Reiss i Vermeer 1984), przekładu funkcjonalnego (Nord 2009), czy teorii polisystemów (Even-Zohar 1990)? W koncepcjach tych także przecież uwypukla się dynamikę funkcjonowania tekstów oryginału i przekładu w kręgach odbiorców, ich tymczasowość i kulturowe uwarunkowanie, a przez to płynność ich znaczenia. Na przykład Christiane Nord (2009: 176), przedstawicielka opartego na teorii skoposu funkcjonalnego podejścia do tłumaczenia, pisze, że „tekst nie ma funkcji, lecz otrzymuje pewną funkcję w konkretnej sytuacji odbioru”; zwolennicy zaś teorii polisystemów, jak zauważa Edwin Gentzler (1993: 107), wyraźnie podkreślają historyczną zmienność konwencji literackich i norm społecznych, które wpływają na sposoby czytania tekstów. Należy tu jednak zauważyć, że powyższe koncepcje przekładu, owszem, rozpuszczają istotę tekstu i zwracają uwagę na zmienność jego odczytań, ale, gdy się im dokładniej przyjrzeć, to można odnieść wrażenie, iż obiecują przy tym możliwość zajęcia stanowiska niezaangażowanego obserwatora-profesjonalisty, który nie musi upierać się przy jednej interpretacji tekstu: ze swego neutralnego miejsca widzi różnorodność interpretacji oraz po prostu stara się ją uwzględnić i wykorzystać podczas tłumaczenia[3]. Ale czy odnalezienie takiego neutralnego miejsca jest w ogóle możliwe?

W rozważaniach Theo Hermansa dotyczących problemu rozumienia w procesie przekładu odnajdujemy inspirowane hermeneutyką Hansa-Georga Gadamera (1993) spostrzeżenie, że rozumienie jest „zależne od przedsądów i samorozumienia pochodzącego z kontekstu kulturowego i tradycji”, zależne od wszystkiego, „co każdy, jako dziecko swoich czasów bierze za oczywistość”, co oznacza, że jest ono konsekwencją „przyjęcia określonego punktu widzenia, którego nikt sam nie może w pełni ocenić” (Hermans 2009: 312). Jeśli więc obserwacja wielu odczytań tekstu jest swego rodzaju rozumieniem współistnienia tych wielu odczytań – a nie ma chyba powodu twierdzić, że tak nie jest – to wynika z tego, że nawet na poziomie obserwatora różnorodność tę jesteśmy w stanie widzieć tylko i wyłącznie nieobiektywnie, z jakiegoś punktu widzenia.

Wydaje się, że z antyesencjalizmu Fisha wyciągnąć można podobne wnioski dotyczące możliwości, a raczej niemożliwości, neutralnego obserwowania przez tłumacza zróżnicowanych interpretacji tekstu. Tłumacz jawi się po prostu jako kolejny odbiorca tekstu oryginału, którego „profesjonalizm” może oczywiście polegać na tym, że śledzi funkcjonowanie tekstu w komunikacji, przyjmuje do wiadomości wielowymiarowość tego funkcjonowania, stara się przewidzieć równie złożone oddziaływanie tekstu przekładu oraz umie wskazać na paralelizmy w funkcjonowaniu oryginału i przekładu. Robi jednak to wszystko pracując tylko i wyłącznie ze swoim własnym rozumieniem tekstu (składać się na nie mogą jego własne rozumienia rozumień innych odbiorców tekstu) oraz ze swoimi własnymi przewidywaniami co do oddziaływania tekstu przekładu, a rozumienie to i przewidywania te zawsze uwikłane będą w strategie kształtujące działania interpretacyjne tłumacza, choć nie zawsze będzie on w pełni tego uwikłania świadomy. Obietnica znalezienia miejsca, z którego niejako „obiektywnie” widać byłoby różnorodność i płynność tekstu oryginału oraz przekładu wydaje się więc niemożliwa do spełnienia. Znów zatem można powtórzyć za Fishem (2007a: 119): „interpretation is the only game in town”. Nie da się gry po prostu obserwować. Obserwacja jawi się także, jako gra w interpretację – interpretację wielu interpretacji, które przecież także są tekstami. Tłumacz więc nie pracuje z tekstami mającymi jakieś obiektywne, istotowe, cechy, ale z własnymi rozumieniami tych tekstów powstającymi pod wpływem strategii interpretacyjnych, w ramach których przyszło mu tu i teraz funkcjonować, co oznacza, że twardy grunt obiektywnego obserwatora różnorodności osuwa się spod nóg.

Cóż więc powiedzieć uczącym się przekładu? Sytuacja wydaje się beznadziejna: wszystko można z tekstu wyczytać lub do niego wczytać, a pozycja niezaangażowanego obserwatora interpretacji wydaje się niedostępna. Jak w sytuacji tak skrajnego wydawałoby się relatywizmu może poradzić sobie tłumacz, który „uwierzy” Fishowi? W relatywizmie tym jednak chodzi, nie tyle o relatywizm prawdy, co o prawdę o relacjach[4]. W tym konkretnym przypadku byłyby to relacje pomiędzy tekstem, a funkcjonującymi wśród odbiorców tekstu strategiami interpretacyjnymi oraz relacje pomiędzy punktem widzenia samego tłumacza a punktami widzenia reprezentowanymi przez inne osoby tłumaczące ten sam tekst lub przynajmniej wypowiadające się na temat tego tekstu i jego przekładu. Niedookreśloność i dynamika tych dwóch typów relacji będzie zapewne zawsze wywoływać w umyśle tłumacza intelektualne napięcia, które trudno chyba całkowicie usunąć – można jednak starać się je złagodzić.

Jak więc uporać się z problemem uzależnienia znaczenia tekstu od strategii interpretacyjnych? Wyjściem mogłoby tu być konstruowanie takiego znaczenia oryginału, które tłumacz będzie potrafił uzasadnić strategiami interpretacyjnymi panującymi w kulturze języka oryginału. Może się zdarzyć, że dostrzeże wielość czytań w rzeczywistości komunikacyjnej oryginału (wśród nich opinię samego autora, jeśli jest w ogóle dostępna) i panujące wokół nich kontrowersje. W takiej sytuacji nie musi jednak za wszelka cenę dążyć do wypracowania czytania jednego i spójnego. Mając świadomość kontrowersji może postawić sobie za zadanie zainicjowanie podobnych kontrowersji w języku przekładu i uwolnić się w ten sposób od obowiązku odnalezienia obiektywnej prawdy o tekście, którą byłby zobligowany przełożyć. Poszukiwanie jej dla kogoś dociekliwego nigdy się nie skończy; kto zaś przekona się do jakiejkolwiek „obiektywnej” prawdy o tekście, temu trudno będzie pogodzić się z potencjalną wielością czytań, za którymi opowiadać się będą różne grupy odbiorców kierujących się różnymi przygodnymi zbitkami strategii interpretacyjnych.

Sam proces przekładu można opisać podobnie: tłumacz tworzy przekład dla odbiorców także będących pod wpływem konkretnych układów strategii interpretacyjnych i, patrząc na swój tekst przekładu, próbuje przewidzieć, czyli po prostu wyobrazić sobie jego przyszłe odczytanie. Dąży do tego, by posługując się znajomością strategii z języka oryginału i języka docelowego być w stanie uzasadnić swoje wybory przez wykazanie paralelizmu pomiędzy czytaniem/czytaniami oryginału i przewidywanym odbiorem przekładu. Pamięta tłumacz przy tym, że nie zawsze wprowadza do kultury języka docelowego coś zupełnie nowego. Wśród użytkowników języka docelowego mogą być już jakieś oczekiwania dotyczące tekstu przekładu, mogą być wcześniejsze przekłady, mogą być wcześniejsze przekłady tekstów uznawanych za podobne – a to wszystko może mieć wpływ na strategie interpretacyjne, według których czytany będzie przygotowywany przez tłumacza przekład.

Czy tłumacz ma szansę dotrzeć do wszystkich czytań w oryginale i przewidzieć wszystkie czytania w przekładzie? Pewnie nie, ale może kierować się tu prostą zasadą: im więcej się dowie i przewidzi tym lepiej, czyli tym łatwiej będzie mu obronić efekt swej pracy, jako rzetelny i odpowiedzialny. Trudniej będzie obronić, jako jedyny prawdziwy.

W tym miejscu pojawić się może często stawiane przez uczących się przekładu pytanie o to, czy słowniki, leksykony i gramatyki nie dają nam „prawdy” o znaczeniu tekstu. Otóż niezupełnie. Są one raczej tworami statystycznymi, opartymi na uogólnieniach, a proces tłumaczenia zachodzi na poziomie konkretnych sytuacji komunikacyjnych. Źródła metajęzykowe mogą więc jedynie podpowiadać i sugerować wybory tłumaczeniowe na zasadzie prawdopodobieństwa, ale ostateczne rozstrzygnięcie należy do tłumacza i jeśli jego decyzje będą szwankować na poziomie rzeczywistego funkcjonowania komunikacyjnego, to przed zarzutami nie wybroni się zrzucając odpowiedzialność na słownik. Tłumacz więc nie przekłada z języka A na język B na podstawie abstrakcyjnych paralelizmów pomiędzy językami traktowanymi jako abstrakcyjne systemy (jak to jest w słownikach i gramatykach); raczej widzi komunikacyjne „promieniowanie” tekstu w oryginale i próbuje stworzyć tekst o takim promieniowaniu w języku docelowym, które opisać może, jako podobne pod jak największą liczba względów, będąc przy tym świadomy, że reprezentuje pewien – swój własny i przygodny – punkt widzenia.

Jak pomóc adeptom sztuki przekładu w konstruowaniu znaczeń i przewidywaniu interpretacji? Warto zwrócić ich uwagę na wspomniane już wyżej funkcjonalne podejście do przekładu. Jak już powiedziano, nie w pełni zgadza się ono z koncepcją tłumaczenia wywiedzioną z antyesencjalizmu Fisha, jednak same czysto praktyczne wskazówki, na których opiera się przekład funkcjonalny mogą z powodzeniem stanowić uzupełnienie tej koncepcji. Krótko mówiąc, w przekładzie funkcjonalnym tekst i jego przekład widziane są, jako wypadkowe oddziałujących na siebie trendów interpretacyjnych i potrzeb komunikacyjnych funkcjonujących w odpowiednich obszarach kultury języka przekładu i oryginału, a poszczególnych wyborów tłumaczeniowych dokonuje się na podstawie skrupulatnej analizy tych trendów i potrzeb (por. Nord 2009). Właśnie takie wybory tłumaczeniowe przedstawiać można, jako możliwe do uzasadnienia efekty pracy ze znaczeniami konstruowanymi według strategii interpretacyjnych, które rzeczywiście działają wśród odbiorców przekładu i oryginału.

Jak w takim razie uporać się z napięciami wynikającymi z poczucia, że nawet najdokładniejsze i najrzetelniejsze rozważania o funkcjonowaniu jakiegokolwiek tekstu oryginału i jego przekładu pozostaną zawsze tylko dziełem naszym i pozostaną uwikłane w działanie strategii interpretacyjnych, które w danej chwili rządzą naszym pojmowaniem tekstów? Wydaje się, że problem ten rozwiązać może nie tyle konkretne działanie, co przyjęcie pewnej postawy wobec wyników opisanej wyżej własnej pracy z sensami oryginału i przekładu. Postawą tą mogłaby być na przykład postawa rortiańskiego liberalnego ironisty.

Opisywana przez Richarda Rorty’ego postawa liberalnego ironisty jest w zasadzie pewną postawą etyczną. Znajdujący się w jej nazwie człon „ironista” oznacza kogoś, kto w pełni akceptuje przygodność, a przez to także i nietrwałość, swej własnej jaźni (Rorty 2009: 123) oraz, co za tym idzie, swojego sposobu widzenia i opisywania świata. Ironista nie wierzy, że ma dostęp do „neutralnego i uniwersalnego słownika” (Rorty 2009: 122) umożliwiającego dotarcie do rzeczywistego stanu rzeczy; nie wierzy również, że skonstruowanie takiego słownika jest w ogóle możliwe (por. Rorty 2009: 124). Z kolei liberalność ironisty polega na tym, że zaznajamia się ze sposobami widzenia i opisywania świata reprezentowanymi przez innych, ale nie tylko po to, aby wzbogacić samego siebie – także po to, by praktykować ludzką solidarność poprzez unikanie upokorzenia innych osób (Rorty 2009: 149).

Przyjęcie postawy liberalnego ironisty w obszarze tłumaczeń mogłoby zatem, przynajmniej z dwóch powodów, umożliwić takie praktykowanie przekładu, w którym wspomniane wyżej napięcia byłyby znacznie zredukowane. Po pierwsze, tłumacz z postawą liberalnego ironisty w pełni akceptuje przygodność własnych interpretacji oraz rozwiązań tłumaczeniowych – w języku Fisha oznaczałoby to, że akceptuje fakt, iż zarówno odczytując tekst oryginalny, jak i przewidując recepcje przekładu, stosuje się (bo nie ma innej możliwości) do historycznie uwarunkowanych strategii interpretacyjnych. Po drugie, postawa liberalnego ironisty pozwala tłumaczowi szanować efekty pracy innych tłumaczy, co tworzy dobrą atmosferę do dyskusji, w których na równych prawach traktowani są wszyscy jej uczestnicy. W dyskusjach takich liberalny ironista formułuje wyjaśnienia i komentarze na podstawie własnej wiedzy i erudycji, unika forsowania swoich rozwiązań tłumaczeniowych w oparciu o przewagę władzy oraz zachowuje pokorę wobec bogactwa i niedomknięcia praktyk komunikacyjnych.

Dla dydaktyka przekładu, przyjęcie wszystkich powyższych uwag, jako filozoficznego fundamentu refleksji nad procesem tłumaczenia oznacza konieczność skonstruowania odpowiadającego im procesu edukacyjnego. W procesie tym raczej nie byłoby miejsca na przedstawianie ustalonych (przede wszystkim przez teoretyków przekładu) paralelizmów pomiędzy językami oraz technik rozwiązywania poszczególnych typów problemów tłumaczeniowych, co często bywa uzupełniane ćwiczeniami typu „proszę przetłumaczyć zdanie/akapit z przerabianym problemem”. Zbudowany w ten sposób kurs przekładu może bowiem wzmagać przekonanie uczących się, że tłumaczony tekst należy – według jakiegoś „profesjonalnego” schematu – rozłożyć na konkretne przypadki typowych problemów, a potem uporać się z nimi za pomocą jednej z opisanych w źródłach teoretycznych technik. Przekonanie to może z kolei doprowadzić do tego, że uczestnicy takiego kursu będą w swej praktyce tłumaczeniowej zwracać większą uwagę na teoretyczne reguły przekładu niż na konkretne układy strategii interpretacyjnych, według których doszło lub dojdzie do czytania oryginału i przekładu. Możliwe także, iż powstanie w nich wrażenie domknięcia rozumień konkretnych wypowiedzi językowych oraz domknięcia paralelizmów pomiędzy konkretnymi wypowiedziami w dwóch językach, co spowoduje, że nie będą wyczuleni na ewolucję praktyk komunikacyjnych.

Wydaje się zatem, że w ramach kursu opartego na antyesencjalizmie Fisha należałoby pracować nad przekładaniem realnych tekstów (lub przynajmniej fragmentów takich tekstów), kłaść nacisk na funkcjonowanie oryginału i tłumaczenia, jako konkretnych wydarzeń komunikacyjnych i przedstawiać je jako mozaiki komunikacyjnych przygodności charakteryzujących się historyczną stabilnością o natężeniu mniejszym (np. teksty literackie) lub większym (np. teksty naukowe). Łączy się z tym konieczność przekonania uczących się, że warto wyjść poza opracowane przez teoretyków modele i uporządkowania i szukać twórczych rozwiązań problemów tłumaczeniowych poprzez uważną obserwację komunikacji w obydwu językach (dziś niebywale ułatwia to Internet), a także w kontaktach – niekoniecznie formalnych[5] – z kompetentnymi uczestnikami komunikacji w tych jej obszarach, z którymi związane są teksty oryginału i przekładu.

Wyzwaniem dla nauczyciela byłoby więc odnalezienie takich tekstów, które mogłyby zostać wybrane, jako zadania tłumaczeniowe. Teksty te powinny spełniać przynajmniej dwa warunki. Po pierwsze, jak już powiedziano, powinny być realne, pochodzić z konkretnych sytuacji komunikacyjnych i po drugie, powinny mieć w uniwersum komunikacyjnym języka docelowego jakieś miejsce (lub miejsca) potencjalnego funkcjonowania. Tylko w takiej sytuacji będzie można dyskutować o przekładzie w kategoriach rzeczywistych strategii interpretacyjnych i poszukiwać w nich paralelizmów między wydarzeniami komunikacyjnymi w obydwu językach. Wtedy będzie można nawet o problemach uznanych przez teoretyków za typowe dla styku dwóch danych języków mówić w odniesieniu do rzeczywistych przypadków ich występowania i praktykować ich przekład, a nie uciekać się do prostego wyboru z listy możliwości. W takiej sytuacji uczący się nie tylko zobaczą, co można zrobić z jakimś typowym problemem (czyli repertuar możliwości), ale od razu będą przyzwyczajać się do myśli, że rozwiązanie tych problemów zawsze powinno być umotywowane komunikacyjnym funkcjonowaniem konkretnego tekstu i jego tłumaczenia, a nie uogólnionymi regułami przekładu[6].

Pociąga to za sobą kolejne wyzwania dla nauczyciela. Organizując kurs przekładu inspirowany założeniami antyesencjalizmu sam nauczyciel nie może „schować” się za obiektywnymi metodami, które jedynie przekazuje innym, mniej doświadczonym. Sam nauczyciel musi orientować się w strategiach interpretacyjnych w obu językach, musi być wyczulony na subtelności interpretacyjne i wykazać się erudycją, która jest niezbędnym warunkiem szybkiego reagowania na propozycje uczących się – weryfikowania tych propozycji, sugerowania ich zmiany lub choćby zasygnalizowania konieczności sprawdzenia tych propozycji w relacji do rzeczywistych praktyk komunikacyjnych.

W tym momencie można już spróbować odpowiedzieć na postawione na początku pytanie o to, czy dydaktyk przekładu mógłby „polubić” antyesencjalizm Fisha: jeżeli gotowy jest zaakceptować opisane powyżej konsekwencje antyesencjalistycznego myślenia o przekładzie, to tak. Mógłby wtedy spodziewać się, że na kilka sposobów wpłynie to korzystnie na cały proces edukacyjny oraz jego efekty.

Po pierwsze, teoria Fisha pomoże uczącym się znacznie poszerzyć ich refleksję o tłumaczeniu, gdyż stanowi wprowadzenie do hermeneutycznych koncepcji przekładu oraz do postmodernistycznej filozofii rozumienia i interpretacji. Po drugie, rozpatrywanie przekładu w kategoriach strategii interpretacyjnych równie dobrze sprawdzi się w pracy nad tekstami zarówno literackimi, jak i specjalistycznymi, dzięki czemu podczas całego kursu może panować spójna intelektualna atmosfera, bez względu na to, jakie teksty – z wyboru lub z konieczności – będą przedmiotem zainteresowania na poszczególnych zajęciach. Po trzecie, antyesencjalistyczne ujęcie procesu przekładu raczej zachęca do poszukiwania rozumień i uzasadnień tych rozumień niż podsuwa takie metody ich odnajdywania, które miałyby odciążyć tłumacza pod względem odpowiedzialności za wybory tłumaczeniowe. Dzięki temu uczący się mogą uniknąć pokusy uznania tłumaczenia za wyspecjalizowaną działalność autonomiczną rządzącą się tylko swoimi idiosynkratycznymi regułami, które należy po prostu opanować i stosować się do nich. Tłumacz, który by takiej pokusie uległ, może przestać szukać kontaktu z rzeczywistością komunikacyjną i dokonywać jej refleksyjnego oglądu, a skutki takiej postawy mogą być, a nawet bywają, nie tylko komiczne, ale i niebezpieczne. Innymi słowy: ujęcie to daje adeptom sztuki przekładu poczucie wolności od ograniczeń wynikających ze źródeł metajęzykowych i ustaleń teoretyków przekładu, ale – coś za coś – uświadamia im, że za wybory tłumaczeniowe odpowiada sam tłumacz, a jest to często odpowiedzialność za wizerunek autora oryginału w oczach odbiorców przekładu i – przynajmniej częściowo – za skutki oddziaływania tłumaczenia na odbiorców przekładu.

Literatura

Barańczak, Stanisław (1992) Ocalone w tłumaczeniu. Szkice o warsztacie tłumacza poezji z dołączeniem małej antologii przekładów, Poznań, a5.

Bińczyk, Ewa (2007) Obraz, który nas zniewala. Współczesne ujęcia języka wobec esencjalizmu i problemu referencji, Kraków, Universitas.

Deleuze, Gilles i Félix Guattari (2000) Co to jest filozofia?, przeł. P. Pieniążek, Gdańsk, słowo-obraz-terytoria.

Even-Zohar, Itamar (1990) „Polysystem Studies”, Poetics Today no. 11:1.

Fish, Stanley (1980) Is There a Text In His Class? The Authority of Interpretative Communities, Cambridge MA, Harvard University Press.

---- (1989) Doing What Comes Naturally. Change, Rhetoric and the Practice of Theory in Literary and Legal Studies, Durham and London, Duke University Press.

---- (2007) „Jak rozpoznać wiersz, gdy się go widzi” przeł. A. Grzeliński w Stanley Fish Interpretacja, retoryka, polityka. Eseje wybrane, Andrzej Szahaj (red.), Kraków, Universitas: 81–98.

---- (2007a) „Co czyni interpretację możliwą do przyjęcia?” przeł. A. Szahaj w Stanley Fish Interpretacja, retoryka, polityka. Eseje wybrane, Andrzej Szahaj (red.), Kraków, Universitas: 99–119.

Gadamer, Hans-Georg (1993) Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, przeł. B. Baran, Kraków, Inter Esse.

Gentzler, Edwin (1993) Contemporary Translation Theories, London, Routledge.

Hejwowski, Krzysztof (2004) Kognitywno-komunikacyjna teoria przekładu, Warszawa, PWN.

Hermans, Theo (2009) „Przekład, zadrażnienie i rezonans”, przeł. M. Heydel w Współczesne teorie przekładu. Antologia, Piotr Bukowski i Magda Heydel (red.), Kraków, Wydawnictwo Znak: 297–315.

Illich, Ivan (2010) Odszkolnić społeczeństwo, przeł. Ł. Mojsak, Warszawa, Fundacja Bęc Zmiana.

Nord, Christiane (2009) „Wprowadzenie do tłumaczenia funkcjonalnego” przeł. K. Jaśtal w Współczesne teorie przekładu. Antologia, Piotr Bukowski i Magda Heydel (red.), Kraków, Wydawnictwo Znak: 175–91.

Reiss, Katharine i Hans J. Vermeer (1984) Grundlegung einer allgemeinen Translationstheorie, Tübingen, Max Niemeyer Verlag.

Rorty, Richard (1999) Obiektywność, relatywizm i prawda. Pisma filozoficzne. Tom I, przeł. J. Margański, Warszawa, Fundacja Aletheia.

---- (2009) Przygodność, ironia i solidarność, przeł. J. Popowski, Warszawa, Wydawnictwo W.A.B.

Szahaj, Andrzej (2007) „Zniewalająca moc kultury” w Stanley Fish Interpretacja, retoryka, polityka. Eseje wybrane, Andrzej Szahaj (red.), Kraków, Universitas: 13–28.

Przypisy

[1] Szersze omówienie przedstawianych tu koncepcji odnaleźć można oczywiście w pracach samego Fisha (1980; 1989). W literaturze polskojęzycznej na uwagę zasługuje książka Ewy Bińczyk (2007), w której rozważania Fisha pokazane są w kontekście myśli Richarda Rorty’ego, Josefa Mitterera, Ludwiga Wittgensteina i Bruna Latoura.

[2] O problemach z oddzieleniem obiektywnej warstwy znaczenia tekstów od ich interpretacji pisze także Rorty (1999: 119-39).

[3] Na takie dążenia do zobiektywizowania oglądu różnorodności znaczeń tekstu w teorii skoposu i polisystemów zwraca uwagę Gentzler (1993: 72 i 123).

[4] Spostrzeżenie to inspirowane jest następująca myślą Gilles’a Deleuze’a i Félixa Guattariego (2000: 144): „Naukowy perspektywizm bądź relatywizm nigdy nie dotyczy podmiotu, nie tworzy żadnej względności prawdy, lecz – przeciwnie – prawdę tego, co względne”.

[5] O roli nieformalnych sposobów zdobywania wiedzy i umiejętności pisze na przykład Ivan Illich (2010).

[6] Przykładem ilustrującym tę myśl mogą być zajęcia, które autor wielokrotnie realizował jako jedne z pierwszych w ramach kursów praktycznego przekładu. Treścią tych zajęć było poszukiwanie technik przekładu obcych elementów kulturowych w tekście napisanym przez studenta rozpoczynającego naukę na jednym z renomowanych uniwersytetów amerykańskich. Student ten, będący osobą bardzo religijną, opisywał poważny konflikt moralny, którego doświadczył, gdy został zmuszony przez uczelniane przepisy do tego, by wprowadzić się do akademika, gdzie, jego zdaniem, panowała zbyt duża swoboda seksualna. W jego tekście, który stał się w USA znany wśród osób zaangażowanych w krytykę uniwersyteckiej praktyki zobowiązywania studentów pierwszego i drugiego roku do zamieszkania na kampusie, znajdowały się elementy leksykalne odnoszące się do amerykańskiej kultury i obyczajowości studenckiej, takie jak na przykład „freshman” i „sophomore”. W początkowej fazie zajęć studenci zastanawiali się, która z wyróżnionych przez teoretyków przekładu technik tłumaczenia tego typu elementów leksykalnych będzie odpowiednia w przekładzie omawianego tekstu na – jak to sami studenci określali – „po prostu język polski”. Na tym etapie nie zdołali dojść do żadnych rezultatów, które sami byliby w stanie zaakceptować. Ich myślenie stopniowo zmieniało się, gdy podczas kontrolowanej przez prowadzącego zajęcia dyskusji zaczynali dochodzić do kilku wzajemnie warunkujących się wniosków. Po pierwsze przełożyć tego tekstu „po prostu na język polski” się nie da, ponieważ nie ma jednego wyraźnie określonego miejsca w uniwersum komunikacyjnym polszczyzny, w którym przekład tego tekstu miałby funkcjonować – przecież w Polsce dyskusji o instytucjonalnym przymusie zakwaterowania studentów w akademikach nikt nie prowadzi, więc przekład nie może być głosem w takiej dyskusji. Po drugie więc, polski odbiorca najprawdopodobniej czytać będzie tekst przekładu z innych powodów i w innym celu niż amerykański odbiorca oryginału. Wynikał z tego wniosek trzeci – taki, że wybór odpowiedniego sposobu potraktowania tych kłopotliwych elementów leksykalnych uzależniony będzie od wiedzy tłumacza o oczekiwaniach i praktykach komunikacyjnych konkretnej grupy odbiorców, do której miałby trafić przekład, oraz od wymogów zleceniodawcy. Następnie ustalono dwie hipotetyczne grupy potencjalnych odbiorców przekładu. Pierwsza z nich mogłaby składać się z czytelników zainteresowanych zarówno opisywanym w tekście problemem moralnym, jak i realiami amerykańskiej kultury studenckiej odzwierciedlonymi w słowach „freshman” i „sophomore” – czytelnikami takimi byłyby na przykład osoby wybierające się na studia do USA. Druga grupę stanowiliby czytelnicy zainteresowani jedynie moralnymi rozterkami jednostki spowodowanymi przez przymus instytucjonalny. W tym momencie uczestnicy zajęć nie mieli już większych problemów z wyborem technik tłumaczenia problematycznych słów – technik odmiennych oczywiście dla każdej z obydwu grup odbiorców. Twierdzono zgodnie, ze w przekładzie dla grupy pierwszej powinny znaleźć się angielski słowa umieszczone w nawiasie po polskich „studenci pierwszego roku” i „studenci drugiego roku”, być może nawet – gdyby było to zgodne z wymogami zleceniodawcy – opatrzone odpowiednimi przypisami. Dla grupy drugiej wybierano tylko „studenci pierwszego roku” i „studenci drugiego roku”. Uznano także, że gdyby odbiorcą przekładu tego tekstu miała być grupa inna niż te dwie, to należałoby zapewne skorzystać z jeszcze innych technik przekładu.

©inTRAlinea & Piotr Czajka (2014).
"Antyesencjalizm Stanleya Fisha, jako podstawa dydaktyki przekładu", inTRAlinea Special Issue: Challenges in Translation Pedagogy.
Stable URL: https://www.intralinea.org/specials/article/2106